KRRiT będzie współpracować ze swoim ukraińskim odpowiednikiem
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zdecydowała się podpisać umowę ze swoim ukraińskim odpowiednikiem. Z pewnością wiele osób zadaje sobie pytanie, jak należy to interpretować?
Co się dzieje?
Jakkolwiek to zabrzmi, na ten moment trudno dokładnie odnosić się do detali. Na pewno mamy memorandum o współpracy. Mówi się też o budowaniu relacji, z czym może wiązać się wiele spraw. Z drugiej strony nie można zapomnieć o Unii Europejskiej – jak prawdopodobnie większość osób wie, Ukraina chce być członkiem Unii i możemy rozmawiać o statusie kandydata.
Krótko mówiąc, na pewno można opowiadać o pomocy, której celem jest zadbanie o prawo medialne Ukrainy (koniecznie jest spełnienie określonych wymogów). Można też usłyszeć o tym, że Polska ma spore doświadczenie, co rzecz jasna nikogo nie może dziwić. Warte odnotowania jest również to, że ukraińscy nadawcy nie mieli łatwo w naszym kraju. Dość powiedzieć, że musieli zmagać się z wieloma przeszkodami formalnymi. Czas przeszły nie jest w tym momencie przypadkiem – zawarta umowa znacząco ułatwia sprawę. Choć też oczywiście wszystko wyjaśni się w praktyce.
Memorandum podpisali w środę (16 lipca) Witold Kołodziejski i Olha Herasymiuk – przedstawiciele zainteresowanych regulatorów.
Coś dla nadawców
Być może niektórzy zastanawiają się nad tym, czy należy spodziewać się telewizji dedykowanej Ukraińcom. Temat ten może wzbudzać wątpliwości, ale raczej nie można niczego wykluczyć. Niemniej jednak podpisane memorandum nie ma wpływu na ewentualną telewizję dla Ukraińców. Chodzi o coś, czym mogą zająć się jedynie nadawcy.