Dziennikarka Radia Łódź ofiarą ataków szefostwa?
Łódzka prokuratura zajmuje się wyjaśnianiem sprawy dotyczącej Małgorzaty Warzechy, dziennikarki Radia Łódź. Małgorzata Warzecha podejrzewa, że szefostwo szukało na nią „haków”.
Czy tak rzeczywiście było?
Sytuacja budzi ogromne emocje i uczciwie trzeba przyznać, że absolutnie nie ma się czemu dziwić. Niemniej jednak zacznijmy od początku – możemy mówić o tym, że mogło dojść do ingerowania w służbowy komputer.
Sprawa trafiła do prokuratury – prokuratura sprawdza, czy ingerowanie w służbowy komputer miało miejsce. Jeżeli niepożądane działania miały miejsce, praca skoncentruje się na ustaleniu osoby odpowiedzialnej za nielegalne kroki. Warte odnotowania jest też to, że już mamy do czynienia z podejrzanym – chodzi o Arkadiusza Paluszkiewicza. Arkadiusz Paluszkiewicz miał potajemnie wprowadzić zewnętrzną firmę i umożliwić ingerencję w sprzęt (także jest to oskarżenie o współudział).
Istotny jest także spór zbiorowy z zarządem. Ponadto za prowadzenie rozmów z zarządem odpowiada właśnie Warzecha (rozmowy prowadzone są z ramienia związków). Do tego dochodzą obawy związane z podrzuceniem kompromitujących materiałów.
Będzie się działo
Można przypuszczać, że o sprawie będzie głośno jeszcze długo. Nie można też zapomnieć o wpływie telewizji – o przedstawionej historii mogliśmy usłyszeć na kanale TVN24. Możemy także usłyszeć, że Małgorzata Warzecha porównała sytuację do rzeczywistości komunistycznej. Co więcej, jej zdaniem rzeczywistość komunistyczna przedstawiała się lepiej od tego, co mamy teraz.
Wypada też podkreślić, że możemy mówić o sporych zmianach w Radiu Łódź – w ostatnim czasie doszło do odejścia Piotra Sikory, Krzysztofa Zimocha, Tomasza Lasoty i Adama Owczarka. Co będzie dalej?